Już od jakiegoś czasu zastanawia mnie, czemu ekranizacje hitów elektronicznej rozgrywki są tak słabe. Z drugiej strony warto przemyśleć fakt. Kolejne produkcje ciągle są tworzone, więc mimo swoich wad przyciągają rzesze fanów. Dlaczego tak się dzieje?

Żeby nie być gołosłownym zacznę od wymieniania jednego z przykładów. Seria Resident Evil znana jest prawie każdemu graczowi lubującemu się w bardziej „strasznych” klimatach. Fabuła jest całkiem prosta i opowiada historię, w której ludzkość została zaatakowana straszliwym wirusem zamieniającym zwykłych ludzi w zombie.

Film Resident Evil stara się spojrzeć na sytuację z innej perspektywy. Oglądamy zmagania członków korporacji Umbrella, czyli ludzkich antagonistów z gry, z pierwszymi oznakami epidemii wirusa. Chciałem zacząć właśnie od tej produkcji, ponieważ wyróżnia się ona innowacyjnym pomysłem i cały film, pomimo wielu wad, jest dobrym i przyjemnym kinem akcji. Jednak to nie w pierwszej części widzę problem, a we wszystkich kolejnych. Filmy z serii Resident Evil zostały tworzone masowo i dziś jest ich wręcz za dużo, a każdy kolejny traci w porównaniu do pierwowzoru.

Japoński survival horror, Silent Hill, jest uważany za jednego z najlepszych przedstawicieli gatunku. Oczywiście mam tu na myśli grę, gdyż jej ekranizacja została odebrana bardzo… „nierówno”. Oceny nie były zbliżone, gdyż jedni krytycy uważali ten film za świetny, a inni za beznadziejny. Osobiście uważam, że nie była to zła produkcja, jednak gra postawiła poprzeczkę bardzo wysoko i reżyser nie poradził sobie z materiałem źródłowym.

Na szczęście świetna ścieżka dźwiękowa, wynaturzone potwory i kretyńska, czysto japońska stylistyka w jakiś sposób ratują tę wersję Cichego Wzgórza. Zwykły, szary odbiorca może czerpać sporo przyjemności z oglądania, a i nie brakuje momentów, w których krew krąży szybciej. Jednak oddani fani serii mogą być zawiedzeni.

Można by wymieniać mniej lub bardziej udane ekranizacje gier, jednak teraz skupię się na tych, które dopiero mają nadejść.

Gra roku, gra dekady, być może gra wszechczasów. Takie są opinie graczy i recenzentów na produkcję od studia Naughty Dog. Prosta, jednak dopracowana, liniowa fabuła, świetnie napisane dialogi i wyraźnie wyodrębnione postacie. „Idealny materiał na film!” pomyślał reżyser i zabrał się za.. no właśnie, za co? Za powstanie ekranizacji odpowiadają należące do Sony studio Screen Gems oraz Ghost House Pictures. Scenariusz pisze twórca gry Neil Druckmann, czyli osoba, która może stworzyć coś ciekawego.

Wiemy jednak, że nie będzie to kopia opowieści znanej z gry, a wiele osób, w tym ja, uważa, że historia Joela i Ellie jest zamknięta i nie powinno się jej ruszać. Mimo wszystko, do kina zajrzę i zobaczę to na własne oczy. Jestem jednak nastawiony sceptycznie do takiej akcji. Wygląda to na odcinanie kuponów ze znanej na cały glob marki. Ludzie ruszą do kin, a jakże! Jednak czy warto szargać dobre imię marki czymś takim? W świecie, którym rządzi kasa pewnie warto…

Programiści z Ubisoft Montreal stworzyli coś niesamowitego. Wypuścili na świat serię, która ukradła serca wielu graczy. Widzieliśmy ogromny przeskok w II, a także w Black Flag, a Unity zapowiada się równie interesująco. Takie uniwersum jest wręcz idealnym do przedstawienia go na dużych ekranach. Nie trzeba trzymać się kurczowo tego, co jest zawarte w grach. Reżyser może popuścić wodze fantazji i stworzyć oryginalną oraz wyjątkową historię.

Znamy już odtwórcę głównej roli. Być może kojarzycie go z ostatnich odsłon serii Marvela X-men, w których grał młodego Magneto. Michael Fassbender wcieli się w Michaela Lyncha, a także XV wiecznego, tytułowego Assassyna Aguilara de Agororobo. Miejscem akcji ma być średniowieczna Hiszpania, a wątek główny będzie dotyczył artefaktów Tych Którzy Byli Przed Nami oraz Templariuszy, którzy będą tu ukazani jako inkwizycja. Filmowy Assassin’s Creed to produkcja na którą czekam z zapartym tchem i nie jest to spowodowane jedynie moją miłością do gier.

W zestawieniu tym zabraknie naszego, ojczystego Wiedźmina, gdyż nadal uważam go za ekranizację książki, nie gry, mimo, że to właśnie CD Projekt Red wypromowało Geralta na cały świat.