Kombat Kars
Miło jest czasem sobie przypomnieć stare dobre czasy. Przyjemnie jest poznać na własnych palcach grywalność jakiejś starej gierki. Tym bardziej, że gra do starych nie należy… Jak to? – spytacie się. Tak to – odpowiem – zawsze pozostaje shareware.
Potęga shareware tkwi nie tylko w tym, że grając w tworzone obecnie gry, możemy poczuć się jak za dawnych czasów. Osoby, które nie miały styczności z prekursorami w danym gatunku gier, zawsze mogą przypomnieć sobie… kiedy ostatni raz grały w tego typu grę shareware. Latka mijają, a gry shareware nie są ani lepsze, ani gorsze.
Jeżeli chodzi o Kombat Kars, sprawa jest prosta. Tytuł ten bazuje na Micro Machines, czyli wyścigach malutkich samochodzików. Twórcy owej gry – prekursora umieli stworzyć ładną i grywalną grę ze świeżymi pomysłami (np. w scenerii pojawiały się przedmioty codziennego użytku). Oprócz samochodzików dostępne były inne pojazdy (niekoniecznie kołowe). Trochę inną trasą poszedł np. LK Avalon. Rodacy, czerpiąc wiadrami pomysły z innych gier tego typu, stworzyli Autka. Gracz, oprócz kierowania tytułowym autkiem, musiał użyć wszelkich dostępnych środków w walce z konkurencją. Owymi środkami były pozostawione na trasie rakiety, karabiny (może jakiś sąsiad zza wschodniej granicy zostawił?) i inne wybuchowe zabawki.
Naprawdę trudno jest określić, kto pierwszy wpadł na pomysł, aby samochodziki wyposażyć w cięższy sprzęt. Tak samo trudno jest policzyć wszystkie gry shareware/ freeware, które na tym pomyśle bazują.
PAN SAMOCHODZIK
Kombat Kars wita nas przeciętną muzyczką i przeciętnym menu. Nie możemy w nim zrobić zbyt wiele, ale któż oczekuje od prostej gry arcade skomplikowanej obsługi? Wystarczy wpisać imię, sprawdzić, czy za klawisz ognia nie odpowiada Esc, ustawić poziom trudności oraz trasę (w shareware dostępna jedna) i jazda!
Grafika jest znośna. Między kamieniami biegnie trasa wyścigu, a kto w kamień uderzy, ten leży. Nie ma tutaj jakichś ozdobnych dekoracji. Sama trasę przygotowano nieźle, jest jedno rozgałęzienie (czyli jedziemy w górę lub w dół, a gdy myślimy za długo, wjeżdżamy w sam środek głazu), mamy checkpoint`y, no i są też konkurenci. Panowie jeżdżą adekwatnie do wybranego poziomu trudności. Zdaje się to rzeczą błahą, ale widziałem produkcje, w których ten błąd występuje i irytuje. W niepełnej wersji występuje stosunkowo mało oręża dla miłośników czterech kółek (karabin maszynowy i rakiety). Pojazdy dodatkowo chroni pole siłowe i gdy ktoś pośle nam wspaniałomyślnie rakietę w bagażnik, zobaczymy pozytywne aspekty posiadania owego. Ale nie liczcie, że pole siłowe będzie was tak bronić przez cały czas trwania wyścigu! Nie, nie, to nie Lepper na blokadzie!
Słowa uznania należą się odgłosom palonej gumy, dymkiem jako produktem ubocznym tegoż zjawiska oraz pięknymi poślizgami.
BENZYNA SIĘ KOŃCZY!
Kombat Kars jest i z pewnością zostanie grą jedną z wielu. Nie wiem, czy to dobrze, czy źle. Wiem natomiast, że po graniu w tytuły o piekło gorsze, mam do samochodzików stosunek neutralny. Da się zagrać, jeśli grać się chce.