Zmiana warty?

Czy w światowym tenisie następuje właśnie zmiana warty? Wśród kobiet następuje wyraźnie czas, w którym Serena Williams przestanie być faworytką nr 1 kolejnych turniejów. Wśród panów jeszcze niedawno nie do pomyślenia było, by w którejś z imprez Novak Djoković nie był głównym kandydatem do zwycięstwa. Tymczasem przed ATP World Tour Finals 2016 w Londynie większe szanse na końcowy sukces daje się Andy’emu Murray’owi, który właśnie wskoczył na pozycję nr 1 światowego rankingu. Czy ten wspaniały dla siebie sezon Szkot zakończy triumfem w niezwykle prestiżowym „Mastersie”?

ATP World Tour Finals 2016 – sprawdź kursy
Prestiż turnieju kończącego sezon zmagań najlepszych tenisistów jest spory. Po czterech wielkoszlemowych turniejach to najważniejsza impreza, choć w tym roku wszyscy ustąpić musieli Igrzyskom Olimpijskim w Rio. Właśnie tam złoty medal zdobył Murray, co w połączeniu ze zwycięstwem w Wimbledonie i przejęciem palmy pierwszeństwa w rankingu ATP, tworzy rok 2016 niezwykle udanym dla niego okresem. Po 122 kolejnych tygodniach z pozycji lidera ustąpić musiał Novak Djoković. Teoretycznie w „Mastersie” Serb może jeszcze odzyskać przodownictwo, ale jest to mało prawdopodobne.

Dla Djokovicia zwycięstwo w turnieju oraz odzyskanie statutu lidera rankingu ATP oznaczałoby również dwa historyczne rezultatu. Obecnie „Nole” ma na koncie pięć zwycięstw w „Mastersie”. Wygrywając po raz szósty wyrównałby osiągnięcie Rogera Federera, którego notabene pokonywał w dwóch ostatnich finałach tego turnieju w latach 2014 i 2015, wcześniej także w 2012. Szwajcar wygrywał sześciokrotnie, w dodatku za każdym razem w finale pokonując innego rywala. W tym roku helweckiego geniusza tenisa nie obejrzymy w „Mastersie”. Kilka miesięcy temu Federer ogłosił przedwczesne zakończenie sezonu z powodu nękających go urazów. Djoković wygrywający londyński „Masters” wyceniany jest na 2.50.

Andy Murray póki co nie ma się czym pochwalić jeśli chodzi o turniej kończący sezon. Szkot tylko raz osiągnął półfinał tej imprezy, a w pozostałych wypadkach kończył rywalizację w grupie, notując m.in. tak wstydliwe porażki jak ta w 2014 roku, kiedy przegrał z Federerem 1:6, 0:6.

Murray grupowe zmagania w ATP World Tour Finals rozpocznie w poniedziałek od spotkania przeciwko Marcinowi Ciliciowi. Poza Szkotem i Chorwatem w grupie tej są jeszcze Stanislas Wawrinka i Kei Nishikori. Zdaje się, że rywalizacja będzie bardzo zacięta i wyrównana. W grupie, która swoje zmagania rozpoczyna już w niedzielę zagrają Novak Djoković z Dominikiem Thiemem oraz Milos Raonić z Gaelem Monfilsem. Z każdej z grup awans do półfinałów uzyskają po dwaj najlepsi zawodnicy. Jedna porażka nie musi oznaczać więc wyeliminowaniu z turnieju, w przeciwieństwie do większości pozostałych tenisowych imprez. Przy dużej dozie szczęścia awansować można nawet z dwoma porażkami w grupie!

Tegoroczny turniej jest niezwykły z wielu powodów. Jeden z nich to nieobecność Federera i Rafaela Nadala. Ostatni raz obu panów zabrakło w „Mastersie” w 2001 roku. Wtedy w zawodach triumfował Australijczyk Lleyton Hewitt. Z kolei debiutantami w stawce sa Thiem i Monfils. Ostatni raz debiutant triumfował w ATP World Tour Finals 1998 roku, a był to Alex Corretja. Sukces nieprzewidywalnego Monfilsa wyceniamy na 36.00!