Muszę przyznać, że ominęło mnie sporo wartych sprawdzenia gier na poprzednią generację. Po tym, co zobaczyłem w Kyracie, spokojnie mogę dopisać do „listy wstydu” FC 3. Jeśli poprzednia część jest chociaż w połowie tak dobra jak sequel, to zdecydowanie zasługuje na uwagę. Powróćmy jednak do tematu, czyli do najnowszego symulatora przetrwania w niekorzystnych warunkach od Ubisoftu.

Naszym protagonistą jest Ajay Ghale, który przybywa do ogarniętego wojną domową Kyratu. Przeciwko panującemu Panganowi protestuje Złoty Szlak, czyli stowarzyszenie, które zostało zapoczątkowane przez rodziców głównego bohatera. Tym samym staje się on ważną personą i zarówno Pangan, jak i obecni przywódcy ruchu oporu starają się o jego względy. Tak w skrócie można opisać wstęp do historii, która zawiera sporo interesujących zwrotów akcji i nie jest tak płytka, jak można by się spodziewać na początku.

Kyrat jest miejscem pełnym tajemnic, skrzyń ze skarbami, zadań pobocznych, losowych aktywności, dzwonnic do przejmowania, strzeżonych strażnic, potężnych fortów i dzikich zwierząt. Mówiąc krócej – jest tu co robić. Po dwudziestu godzinach na liczniku doszedłem do wniosku, że warto jednak popchnąć fabułę odrobinę dalej, jednak spokojnie mógłbym podwoić ten wynik w ogóle nie ruszając wątku głównego. Misje poboczne mają sporo wariacji i dzielą się na wyścigi, porywanie ciężarówek, likwidację konwojów, rozbrajanie bomb, ochronę cywili przed zwierzętami oraz wiele, wiele innych. Oczywiście widać tu sporą powtarzalność, szczególnie dla graczy, którzy spędzili masę czasu z Far Cry 3, jednak osoby, które lubią formułę gier od Ubisoftu lub pierwszy raz mają styczność z tą serią, będą zachwyceni.

Główny rdzeń rozgrywki nie zmienił się. Nadal skradamy się, polujemy, strzelamy do przeciwników i prowadzimy różnorakie pojazdy. Zadania wątku fabularnego są całkiem zróżnicowane i interesujące. Dla urozmaicenia od czasu do czasu pojawiają się „dziwne” misje. Podczas wykonywania ich Ajay jest pod wpływem jakiegoś silnego narkotyku lub wręcz w mistyczny sposób odwiedza inny wymiar, w którym walczy z demonami. Są to jedynie rzadkie przerywniki, jednak są na tyle długie i wyjątkowe, że zapadają w pamięć.

Bardzo ciekawą opcją jest Arena, na której możemy toczyć walki w jednym z trzech trybów. Nasz protagonista otrzymuje podstawową broń i wypuszczany zostaje na zamkniętą przestrzeń, gdzie toczą się walki „gladiatorów”. Czasami przyjdzie zmierzyć nam się z ludźmi, czasami ze zwierzętami, ale najczęściej wkraczamy w środek małej bitwy pomiędzy kilkoma frakcjami.

Tryb wieloosobowy nie jest zbyt rozbudowany, jednak stanowi pewną odskocznię od kampanii dla jednego gracza i warto przynajmniej rzucić nań okiem. Trzy bardzo klasyczne tryby, czyli zbieranie flag, podbój i szturm z podkładaniem bomb, a także mała liczba graczy w jednej sesji to główne powody, przez które gra po sieci szybko mi się znudziła. Pomysł na starcia niewidocznych, uzbrojonych w łuki łowców z żołnierzami był bardzo ciekawy, jednakże w praktyce nie wprowadza to wiele do rozgrywki.

Znacznie ciekawiej wygląda kooperacja, w ramach której możemy zaprosić do naszej gry jednego ze znajomych lub całkowicie obcą osobę. Jedna z poznanych fabularnie postaci, czyli Hurk, będzie pomagał nam w oczyszczaniu strażnic, zdobywaniu dzwonnic, czy też polowaniu. Eksploracja tak pięknego i bogatego świata wraz z przyjacielem to świetne doświadczenie i znacznie umila monotonię zbieractwa oraz kolekcjonowania znajdźiek.

Jeśli miałbym oceniać oprawę wizualną porównując ją do innych gier z PlayStation 4, to z miejsca dostanie najwyższe noty. Nie spotkałem się jeszcze z tak dobrym odwzorowaniem flory i fauny. Zwierzęta wyglądają i zachowują się realistycznie, co potęgowane jest jeszcze wielkim przywiązaniem do szczegółów. Futra niedźwiedzi i wilków, wąsy tygrysów, pazury miodożera – każdy detal jest na swoim miejscu i wygląda dokładnie tak, jak powinien. Warto wspomnieć o jednym z najlepszych odwzorowań wody jakie widziałem w grach. Zarówno pod względem fizyki, czyli ruchów fal, jak i efektów wizualnych, czyli przede wszystkim odbicia i refleksów światła. Woda w Far Cry 4 naprawdę robi wrażenie.

Wybrany przez twórców obszar – Himalaje, a dokładniej kraj znajdujący się w dolinie tego pasma górskiego, dał grafikom ogromne pole do popisu. Efekty ich prac widać w monstrualnych, ośnieżonych szczytach górskich, kolorowych i zróżnicowanych lasach, malowniczych jaskiniach i pięknych rzekach. Skoro już mowa o świetnym odwzorowaniu rzeczywistego świata, to nie można zapomnieć o twarzach postaci, które zapadają w pamięć i chociaż nie wyróżniają się niczym specjalnym spośród wielu innych gier nowej generacji, to są wykonane rzetelnie oraz dokładnie. Każda wypowiadana kwestia podparta jest uczuciami, które widać na twarzy rozmówcy, a główni bohaterowie są tak dobrze animowani, że miejscami można mieć wrażenie jakby oglądało się film.

Pisząc o kolejnej części Far Cry nie da się nie wspomnieć o immersji, na którą jak zwykle położony jest duży nacisk. Pamiętacie jak w trzecim Rambo główny bohater wypalał sobie ranę? Tutaj zobaczycie takie sceny nie raz, gdyż Ajay, jak każdy typowy amerykański studenciak, jest specem od pierwszej pomocy. Nie tylko wydłubie sobie kulę zakrzywionym patykiem, ale też pozbędzie się przebijających ciało na wylot drzazg i zabandażuje ugryzienia dzikich zwierząt. Oprócz tego do wczucia się w świat gry zachęcają świetne animacje rąk i nóg protagonisty podczas wspinaczek, upadków, czy szybowania na lotni. Co więcej nietrudno polubić naszego bohatera, który pomimo lakonicznych wypowiedzi i raczej biernego udziału w większości konwersacji posiada świetne poczucie humoru i jest świadomy swojej wartości.

Jeśli już mówimy o humorze, to „czwórka” zawiera mnóstwo typowych dla serii żartów i uproszczeń. Przykładowo każdy atak orła jest obwieszczany w całej wiosce z nie mniejszym zapałem niż najazdy smoków w Skyrimie, samotny miodożer potrafi wybić cały obóz pełen strażników, a słonie i nosorożce miotają pojazdami jak zabawkami. Pomimo toczącej się w tle wzniosłej walki o wolność czułem się jak uczestnik komedii sensacyjnej, w której akcja świetnie przeplata się z absurdami i zabawnymi dialogami bohaterów.

Czy Far Cry 4 to dobra gra? Powiedziałbym wręcz, że jest to gra świetna. Ubisoft wydał produkcję praktycznie wolną od bugów (a przynajmniej takich, które psują zabawę), o ogromnej zawartości, świetnej oprawie audiowizualnej i przyjemnej, choć odgrzewanej formule rozgrywki. Spędziłem przy niej kilkadziesiąt godzin i z wielką przyjemnością jeszcze powrócę do Kyratu.

Ocena 9.5/10