O grach z uniwersum Śródziemia już dawno nie było głośno, według mnie ostatnią, naprawdę dobrą produkcją z tego świata była strategia Bitwa o Śródziemie II. Lata mijały, a fani twórczości Tolkiena w końcu doczekali się wysokobudżetowej, nowo-generacyjnej gry.

Pierwszym, co rzuca się w oczy zaraz po włączeniu tego tytułu jest świetnie opowiedziany wstęp, który wciąga, jest krótki, treściwy i pełni rolę bardzo przyjemnego samouczka. Dawno żadna produkcja nie zachęciła mnie do siebie samym prologiem, a tej się to udało. Dla tych, którzy nie interesowali się tym tematem pokrótce opiszę naszego protagonistę i jego motywy.

Wcielamy się w byłego strażnika, Taliona, którego rodzina została brutalnie zamordowana przez Czarną Rękę samego Saurona. Również i Talion zginął, jednak klątwa nie pozwoliła mu pożegnać się ze światem i dołączyć do żony i syna. Swoją drogą, jest to bardzo ciekawe wyjaśnienie tego, że po każdej przegranej bitwie nasz bohater odradza się. Klątwa nie tylko daje nam nieśmiertelność, ale również połączyła nas z tajemniczym, potężnym duchem Elfa, dzięki czemu zyskujemy potężne moce.

Oprawa audiowizualna stoi na zadowalającym poziomie. Animacje są świetne, walki dynamiczne i widowiskowe, niebo i otoczenie zachwyca swoim mrocznym klimatem, a modele orków i głównego bohatera są szczegółowe. Innym teksturom czasami brakuje ostrości, a antyaliasing jest tutaj prawie niewidoczny. Całość robi świetne wrażenie, jednak lepiej nie przyglądać się poszczególnym elementom. Mimo wszystko grafika pozwala poczuć się jak w szarym, zniszczonym Mordorze znanym z filmów czy książek, więc jest zdecydowanym atutem tej produkcji.

Rozgrywka jest bardzo zbliżona do tej z Assassin’s Creed. Podobnie jak w serii o skrytobójcy, tak i tutaj możemy zarówno walczyć z całymi hordami przeciwników, jednak znacznie szybszym i efektywniejszym sposobem jest ciche zabójstwo. Ponadto, oprócz samych walk z żołdakami bardzo często będziemy spotykać na swojej drodze dowódców Armii Mordoru. Do bitwy z kapitanami musimy podejść całkowicie inaczej. Każdy z nich posiada swoje mocne i słabe strony, a bardzo często nie będziemy w stanie pokonać ich bez uprzedniego ich poznania.

System Nemesis to świetny dodatek, który sprawia, że czujemy nasz wpływ na otaczający nas świat. To już nie są oskryptowane zmiany po zakończeniu rozdziału, czy minimalne różnice jak w niektórych RPG’ach. Tutaj na prawdę nasze działania zmieniają położenie i zagęszczenie wojsk, nasza śmierć jest powodem awansu naszego zabójcy, a dowódcy Uruk-hai toczą nieustanne bitwy i pojedynki między sobą, dzięki czemu wspinają się wyżej po szczeblach kariery.

Po tych kilku godzinach gry bardzo ciężko jest ją ocenić, a produkcja ta jest tak rozbudowana, że potrzeba kilkunastu, lub nawet kilkudziesięciu godzin, żeby poznać ją wystarczająco. Recenzja, która pojawi się wkrótce na naszym portalu z pewnością będzie długa i dokładna, jednak póki co mogę powiedzieć tylko jedno: Middle Earth: Shadow of Mordor to pozycja obowiązkowa dla fanów tolkienowskiej twórczości oraz świetna gra, która powinna zadowolić większość miłośników serii AC i innych sandboxów.