PlayStation 4, jak każdy sprzęt ma prawo się zepsuć. Jednak gdy to się stanie powinniśmy oczekiwać dobrej jakości obsługi serwisowej – w końcu posiadamy produkt renomowanej firmy, a nie jakiś no-name, którego najbliższy serwis ulokowany jest gdzieś w dalekiej Azji. Rzeczywistość okazuje się niestety zupełnie inna, a wielu graczy musiało solidnie zrewidować swoje wyobrażenia o jakości prezentowanej przez Sony.

W Polsce za obsługę serwisową konsol PlayStation 4 i akcesoriów odpowiada firma PRAM mieszcząca się w Warszawie. Pechowcy, którzy doświadczyli schodzącej gumy na analogach w DualShock 4, albo jeszcze gorzej, uszkodzenia samej konsoli, nie mają wyjścia i muszą oddać sprzęt do tego punktu. I wbrew pozorom to może być dopiero początek problemów.

Na forach internetowych można znaleźć wiele wpisów krytycznie oceniających autoryzowany serwis Sony, a ogólna opinia o nim nie jest pochlebna, z resztą poczytajcie sami kilka wypowiedzi:

Gormitek: Jestem w szoku jakim cudem taka firma jak Pram posiada autoryzacje Sony. Z różnymi serwisami miałem do czynienia ale ten przechodzi wszystko. Formularz reklamacji wypełniany zostaje bez odzewu, dodzwonić można się cudem, o mailach nie wspomnę. Na pytanie kiedy reklamacja będzie zakończona, nikt nie potrafi odpowiedzieć, chociaż prawnie termin naprawy czy wymiany już minął. Sprawa dotyczy wymiany pada PS4 ( z super jakości analogami które się scierają po 2 tygodniach użytkowania) który niby miał być wymieniony od ręki. Ale mój to nie jedyny przypadek, serwis Sony działa fatalnie i kropka. Jeżeli ktoś bedzie miał to nieszczęście że musi do nich coś wysyłać, to współczuje.

Flesiek: Potwierdzam. Pad dotarl do Pramu 22go i nadal czeka na „naprawe”. Lezal tydzien i dopiero po interwencji tel. pojawil sie status. Po kolejnym tygodniu ciszy zadzwonilem i nikt nic nie wie. Mam czekac. Zenada!

kill89POLSKA: Ja swoja PS4 wysłałem ja 14 stycznia po tygodniu po kilku moich telefonach wprowadzili ja łaskawie do systemu i…….od tego czasu NIC dzwoniłem juz kilka razy i nikt nie wie ile to potrwa tak jakby tam nie pracowali.Wszystko przez to ze sony nie narzuciło max terminu naprawy gwarancyjnej, pierwszy raz z nimi mam doczynienia mam nadzieje ze ostatni PRAM *****?! Jak miałem xboxa 360 naprawa trwała tydzień.A tu wydajesz 2499 zł za śmieć elektroniczny który musisz odrazu odesłać by laskawie wymienili ci konsole na sprawa jak ten serwis może być autoryzowanym serwisem sony?!

Cytować mógłbym długo, bo to niejedyne krytyczne głosy obecne na oficjalnym forum społeczności PlayStation. Ktoś może powiedzieć, że wyjątki się zdarzają. Na tysiąc dostarczonych do serwisu konsol w paru przypadkach może dojść do pewnych zaniedbań. Dla mnie jednak to nie jest żadne wytłumaczenie, bo nikt nie chce oddając sprzętu do serwisu liczyć, że nie trafi do puli pechowców, którzy będą musieli się z nim użerać.

Rozumiem, że PRAM ma ograniczoną liczbę techników, którzy mają swoją listę napraw i nie załatwią problemu od ręki, ale powyższe przypadki to po prostu dowód na to, że w tym serwisie problem nie jest z ilością rąk do pracy (a jeśli jest, to Sony nie powinno szczędzić środków, aby go szybko rozwiązać), tylko z podejściem. Z wciąż obecnym w Polsce olewaniem klienta.

Piotr pisał jak wygląda wysyłka konsoli do serwisu w USA – kurierem otrzymujemy specjalne opakowanie i instrukcję, co robić. Tam firmy wiedzą, że awaria sprzętu już powoduje uszczerbek na opinii o danej marce, którą może zmazać jedynie dobrej jakości serwis i pomoc techniczna. W Polsce wciąż jest inaczej – standardem jest podejście „jak kupiłeś to nie chcemy mieć z tobą więcej do czynienia, chyba, że chcesz kupić drugi raz”.

Nie mówię tu oczywiście konkretnie o Sony, ale ogólnie. Świetnym przykładem jest chociażby EA. Gdy kiedyś przez błąd PSN straciłem kod do DLC w Mass Effect 2 na PS3, to pomoc znalazłem za oceanem. Na odpowiedź polskiej pomocy technicznej czekam do dziś, po skontaktowaniu z live chatem w USA po 5 minutach otrzymałem nowy kod.

Dziwię się trochę Sony, że współpracują z takim serwisem jak PRAM, a jednocześnie mają umowę z CSI, która odpowiada za naprawy ich sprzętu foto. Tam z kolei możemy mówić o wzorowym działaniu serwisu – jest szybko, profesjonalnie i informacje są na bieżąco umieszczane na stronie internetowej. Sam miałem „przyjemność” oddawać do nich sprzęt i po 48 godzinach był do odbioru, naprawiony.

W PRAMie czekanie kilkunastu dni na jakąkolwiek informację to nieporozumienie. Sony samo sobie robi krzywdę, bo czy taki klient któremu zepsuła się konsola, a później będzie miał problemy z serwisem poleci sprzęty tej firmy znajomym? Czy sam kupi kolejne sprzęty Sony? Śmiem wątpić – w dzisiejszych czasach coraz bardziej zawodnej elektroniki zepsucie się jej nie może brzmieć jak wyrok i potencjalna zapowiedź „walki” z serwisem, który miał nam przecież pomóc…