Miałem okazję spędzić już z kontrolerem PS4 – DualShockiem 4 trochę czasu, poznać jego zalety i wady, w związku z czym najwyższa pora spisać swoje wrażenia. Zapraszam do wrażeń z użytkowania kontrolera, z którym spędzimy przynajmniej najbliższe parę lat.

DualShock 4 został zaprezentowany wcześniej, niż sama konsola. To nad nim dywagowali gracze po lutowej konferencji Sony, ponieważ DS4 wprowadził najbardziej znaczącą zmianę w kształcie kontrolera od początku istnienia linii DualShock w 1994 roku. Jak wypadają zmiany w bryle, którą dobrze znamy od niemal dwudziestu lat?
Pierwsze wrażenie

Na zdjęciach DS4 mi się podobał – wyglądał nowocześnie i ładnie, ale bardziej zastanawiało mnie jak ten kontroler trzyma się w ręku. Pierwszą okazję do wzięcia DualShocka 4 do ręki miałem podczas wizyty w Strefie PS4, która zorganizowana była tuż przed premierą konsoli w kilku miastach w Polsce. I od razu poczułem, że z nowym gamepadem się polubimy.

Gdy DS4 zawitał u mnie wraz z konsolą miałem pierwszą okazję zapoznać się z nim na spokojnie. Bliższy kontakt potwierdził wcześniejsze wrażenia – Sony naprawdę postarało się projektują nowego pada. Kształt został dopracowany, przez co kontroler wręcz przykleja się do dłoni i nie straszne mu nawet kilkugodzinne rozgrywki. Wciąż jednak zachował on charakter klasycznego DualShocka – połączenie tradycji z nowoczesnością udało się designerom Sony idealnie.

Nowości i zmiany

Od razu warto przejść do rzeczy najciekawszych, czyli tym, co pojawiło się nowego, a co (poza oczywiście samym kształtem) zostało zmienione. Zacznę od zmiany, która bardzo przypadła mi do gustu, czyli kształtu gałek analogowych. Sony nie zdecydowało się niestety (zaburzyłoby to co prawda design kontrolera, ale za to podbiłoby wygodę użytkowania) na zamianę strzałek kierunkowych z lewym analogiem, ale przynajmniej umiejscowione tradycyjnie gałki otrzymały nowy kształt. „Grzybki” zostały w końcu wyprofilowane, dzięki czemu kciuki się z nich nie zsuwają.

Jak już jesteśmy przy poprawkach ergonomicznych, to trzeba wspomnieć też o triggerach L2 i R2, które zostały stworzone na nowo i nie mają nic wspólnego ze skrzypiącymi, niezbyt precyzyjnymi spustami z Sixaxisa/DualShocka 3. Są dobrze wyprofilowane i działają idealnie.

DualShock 4 to również masa nowości technicznych. Przyznam się, że byłem do nich mocno sceptycznie nastawiony gdy pierwszy raz o nich przeczytałem. „Po co?” – myślałem – „przecież pad jest do grania”. Ale gdy wziąłem kontroler do ręki i pograłem trochę w Killzone: Shadow Fall, czy Resogun zmieniłem zdanie.

Elementy takie, jak wbudowany głośnik, czy dotykowy gładzik są super i naprawdę uprzyjemniają rozgrywkę. W głośniku mogą być odsłuchiwane autiologi w Killzone, czy komunikaty w Resogun. Dźwięk wydobywający się z pada po dwóch tygodniach sprawia równie dużą frajdę, jak za pierwszym razem 🙂 Podobnie jest w przypadku gładzika, który idealnie sprawdza się na przykład przy nawigowaniu po mapie, a deweloperzy mają potężne narzędzie, które można kreatywnie wykorzystać.

Niestety do gustu nie przypadła mi dioda z tyłu konsoli – tak zwany Light Bar. Zmienia on kolory w zależności od tego, co dzieje się na ekranie (gdy np. mamy mało życia pulsuje on na czerwono, a gdy się ono regeneruje zmienia barwę na bardziej standardowy) – to jest bardzo pozytywne. Niestety świeci bardzo jasno, przez co zauważalnie odbija się w telewizorze, jak również zmniejsza…

…czas życia na baterii

Wszystkie te bajery są fajne, ale mają jedną poważną wadę – bardzo szybko ciągną energię z akumulatora. DualShock 4 rozładowuje się zauważalnie szybciej niż jego poprzednik i przy intensywnym użytkowaniu nie wytrzyma nawet jednego dnia (zupełnie jak nowoczesne smartfony – funkcjonalne, ale w zasięgu gniazdka 🙂 ). Rozumiem, że dodatkowe elementy musiały odbić się na żywotności baterii, ale częstsze ładowanie wcale mi się nie podoba. Na szczęście DS4 można podłączyć zarówno do konsoli (w trybie Standby ładuje baterię), jak i do dowolnej innej ładowarki na USB. Sam proces uzupełniania energii odbywa się również całkiem szybko – nie patrzyłem z zegarkiem w ręku, ale różnica na plus w stosunku do DS3 jest duża.

DualShock-4-test-przyciski

Czas już zbliżać się do podsumowania, które może być wyłącznie pozytywne. Kontroler w PlayStation 4 jest ładny, funkcjonalny i wyjątkowo wygodny w codziennym użytkowaniu. Śmiem twierdzić, że DS4 jest najprawdopodobniej (bo nie trzymałem jeszcze w ręku gamepada do Xboxa One) wygodniejszy niż każdy inny pad obecny na rynku. Ja przynajmniej nie trzymałem w rękach lepszego lepszego. Oby tylko jakość po kilku miesiącach użytkowania była dobra – aby gumy się nie łuszczyły, a żadne plastiki nie traciły swojej pierwotnej faktury. Czy faktycznie tak będzie – o tym przekonamy się wkrótce. Na chwilę obecną obcowanie z DualShockiem 4 to sama przyjemność i bardzo cieszę się, że będę mógł trzymać w dłoniach tak dobry kontroler, jakkolwiek nerdowsko by to nie zabrzmiało 🙂