Zdajemy sobie sprawę, że żyjemy w świecie, w którym coraz częściej dochodzi do przerostu formy nad treścią.

Nasze zmysły są atakowane przez natłok wrażeń, emocji, krzykliwych i natarczywych, które poza płytkim obłokiem manipulacji nie oferują nam niczego przydatnego. Chociaż zdajemy sobie z tego sprawę – codziennie nabieramy się na te otaczające nas złudzenia.

Tyczy się to każdej dziedziny naszego życia, przez co niejednokrotnie dochodzi do bolesnych paradoksów.

Zjawisko to uwydatnione jest bardzo wyraźnie w branży filmowej, gdzie dzisiaj sam obraz i jego walory doceniane są jedynie przez niewielką grupę koneserów. Reszcie wystarczy sam fakt wybrania się go kina. A na co? Na to, co niekoniecznie ma jakąś wartość merytoryczną. Ale za to fantastyczną reklamę i promocję.

Ten sposób manipulacji – właśnie poprzez reklamę i bombardowanie językiem promocji – jest bardzo subtelny i umyka uwadze ludzi, którzy starają się jednak nie dać zmanipulować. Mamy świadomość, że promowany jako produkcja roku film w zasadzie nie jest cudem kinematografii, ale mimo to koniecznie chcemy go zobaczyć. Z ciekawości, z chęci wyszydzenia, z pogoni za modą. Nigdy nie przyznamy się sami przed sobą, że mógł się nam podobać. Bo wiadomo, że przecież to film komercyjny, który – idąc tym tokiem myślenia – powinniśmy uznać za “bubel”.

W ten sposób zamyka się błędne koło, które doprowadza do zacierania się sztuki w jej pierwotnym znaczeniu. Powstają produkcję, na które jest popyt, które społeczeństwo przyjmuje z szyderczą nienawiścią, bo dzisiaj wolimy przecież wyśmiać cudze wysiłki aniżeli spróbować je docenić.

Za jakiś czas ludzie będą pozbawieni zmysłu estetyki, co nie będzie się wbrew pozorom wiązało z powszechnym ogłupianiem społeczeństwa. Pojawia się zjawisko o wiele bardziej przerażające – coraz wyraźniejsza i dochodząca do głosu sympatia do pseudo niechęci.

Kino psuje się właściwie na naszą prośbę, ponieważ sami je bojkotujemy. Teorię tę można oprzeć na analizie sytuacji kinematografii w USA, kraju, gdzie na promocję nie zawsze dobrych filmów kładzie się ogromny nacisk. Jeszcze raz trzeba podkreślić, że żyjemy w świecie, w którym coraz częściej dochodzi do przerostu formy nad treścią. Tylko ten fakt niczego więcej za sobą nie pociąga.