Jako, że na swoim blogu jeszcze nie skomentowałem do tej pory żadnych spotkań z Europejskich Pucharów, to pora nadrobić te zaległości.

Okazja jest nie byle jaka, gdyż chodzi o półfinał ligi mistrzów Chelsea – FC Barcelona. Nie milkną bowiem echa kontrowersyjnych decyzji, jakie zdaniem niektórych podjął norweski sędzia. Podobno nawet Pan Orvebo dla swojego bezpieczeństwa został przewieziony pod eskortą policji do swojego domu i jest wciąż pod jej nadzorem… No cóż, krewscy kibice jeszcze zapewne długo będą mu wysyłać listy z pogróżkami…

No ale po kolei, o jakie kontrowersyjne sytuacje chodzi?

W 25. min pan Orvebo odgwizdał faul na Maloudzie. Wg mnie jeśli faul już był to w polu karnym… ale sędzia podyktował rzut wolny bezpośredni. Dwie minuty później wydaje się, iż był faul na Drogbie, jednakże gwizdka nie było. Być może sędzia nie widział żadnego faulu, gdyż po prostu był za daleko od akcji. Pewnie jeszcze jakaś kontrowersyjna sytuacja do odnotowania by się znalazła, no ale darujmy więcej grzechów Panu sędziemu za tą pierwszą połowę….

W drugiej połowie natomiast, w 57 min. i po wślizgu Yaya Toure Drogba znowu się przewraca i rozkłada bezradnie ręce. Przy okazji przypomniała mi się podobna sytuacja z drugiego półfinału rozegranego dzień wcześniej, gdzie za podobny wślizg Fletcher z Manchasteru dostał czerwoną kartkę i został podyktowany rzut karny dla Arsenalu. W 66 minucie sędzia za faul na wychodzącego praktycznie na czystą pozycję Anelke karze czerwoną kartką Abidala. Musze przyznać, iż z powtórek jednoznacznie nie wynikało, czy aby na pewno był faul, a i sędzia mógłby dać za to zagranie żółtą kartkę.

W 81 min. ewidentna ręka Pique w polu karnym… Fakt, że raczej była to ręka nieumyślna, ale za takie zagranie mógł być spokojnie podyktowany rzut karny. Zresztą nie za takie ‘ręki’ w polu karnym sędziowie odgwizdywali rzuty karne…

W doliczonym czasie gry po strzale Ballacka, jeden z obrońców Barcelony, będąc już obróconym, odbija piłkę ręką w polu karnym. Tutaj sędzia również mógł spokojnie odgwizdać rzut karny. Co prawda zawodnik który odbił piłkę ręką, w chwili strzału był obrócony, ale gdyby nie jego interwencja to myślę, że piłka spokojnie poleciałaby w światło bramki. Po tej sytuacji doszło do zabawnego incydentu, gdzie Ballack mało nie pobił sędziego, chociaż już przez chwilę myślałem że go kolokwialnie mówiąc ‘walnie’. Dla tych, którzy meczu nie oglądali i za bardzo się nie orientują, przypomnę, iż wówczas był wynik remisowy 1:1 i gdyby sędzia w końcówce odgwizdał rzut karny to na 99% do finału Ligi Mistrzów awansowałaby drużyna z Londynu, a nie z Barcelony…

No i ponadto miałem wrażenie, iż sędzia w niektórych akcjach nie nadążał za piłką, coś w rodzaju jakby go mecz wyprzedzał o dobre 2-3 sekundy.

A tak przy okazji muszę zaznaczyć, iż byłem w tym meczu za Barceloną, gdyż finał angielsko – angielski (pomijając fakt ilości angielskich zawodników w obu drużynach) tj. Chelsea – Manchaster nie wydaje się dla mnie zbyt atrakcyjny. Chociaż z przebiegu spotkania, będąc obiektywnym trzeba przyznać że o wiele większe piłkarskie umiejętności zaprezentowali zawodnicy z Chelsea. Gdyby tak w finale wygrała Barcelona to ponadto my Polacy powinniśmy mieć dodatkowo jeszcze jeden powód do satysfakcji. Otóż chodzi oczywiście o Wisłę Kraków, która w eliminacjach do ligi mistrzów na własnym stadionie pokonała zespół FC Barcelony 1:0 Bo wygrać z finalistą ligi mistrzów, a co dopiero z jej triumfatorem to dopiero sukces.

Warto zaznaczyć również, że w konferencji pomeczowej Guus Hiddink bronił napastnika z Wybrzeża Kości Słoniowej Didiera Drogbę, który tuż po zakończonym meczu do kamery kierował dość niewybredne słowa. Hiddink usprawiedliwa Drogbę, iż jego reakcja była po prostu wynikiem niesprawiedliwego potraktowania zespołu Chelsea w końcówce meczu. Przy okazji całych tych sędziowskich dywagacji oraz oburzenia Hiddinka na poziom sędziowania, trzeba przypomnieć pewne 2 spotkania rozegrane na mistrzostwach świata z 2002 r. reprezentacji Korei, która wyeliminowała kolejno zespół Włoch oraz Hiszpanii. Dodajmy, iż wówczas selekcjonerem Korei był nie kto inny, jak sam Guus Hiddink….

Zatem popatrzmy i przypomnijmy sobie te wydarzenia sprzed blisko już 7 lat:

Tak wg mnie właśnie tamte pamiętne 2 spotkania były największymi przekrętami w historii piłki nożnej na szczeblu międzynarodowym w przeciągu ostatnich 20 lat (gdyż wcześniejszych spotkań nie oglądałem, byłem po prostu za mały:-) )