Jeśli obiad wystawny to Maria Disslowa proponuje podać na niego pieczoną indyczkę.
Indyczkę która pięknie pachnie korzeniami, tak cenionymi w szlacheckiej kuchni polskiej i smakuje wprost wybornie.
Nie ma dokładnych informacji kiedy indyka pojawił się na polskich stołach. Nastąpiło to jednak dość wcześnie, zapewne w pierwszej połowie XV w., za panowania Kazimierza Jagielończyka, ponieważ już w tamtych czasach zwano „szabelki dworskie” – ze względu na ich wygiętą formę – „indyczkami”. *
Jak pisała Lucyna Ćwierczakiewiczowa: mięso indyka – zwłaszcza indyczki młode są jeszcze delikatniejsze i smaczniejsze – jest przysmakiem wielkim i drogim. W kuchni polskiej od dawna, należy do dań najwykwintniejszych, podawanych stosunkowo rzadko, ale i wyjątkowo smakowicie.**
Składniki:
2 uda indycze
½ pomarańczy
1 ząbek czosnku
1 łyżeczka soli
½ łyżeczki mielonego pieprzu
50 g masła
szczypta rozmarynu
szczypta estragonu
szczypta cynamonu
szczypta imbiru
szczypta gałki muszkatołowej
3 goździki
½ cebuli
garść rodzynek
garść orzechów włoskich
Przygotowanie:
Uda umyłam i oczyściłam.
Starłam skórkę z połówki pomarańczy.
W moździerzu utarłam czosnek, z pieprzem, solą i skórką pomarańczy. Przygotowaną marynatą natarłam uda i ostawiłam do lodówki na 2-3 godzin.
Następnie uda przełożyłam do brytfanny, natarłam rozmarynem, estragonem, cynamonem, imbirem i gałką dodałam też goździki.
Obłożyłam cząstkami pomarańczy, cebulą, orzechami i rodzynkami. Na wierzch pokroiłam kawałki masła.
Brytfannę przykryłam i wstawiłam do nagrzanego na 180ºC piekarnika w opcji góra i dół.
Od czasu do czasu zaglądałam i polewałam uda wytworzonym sosem.
Piekłam do miękkości, około 2 godzin. Przed końcem czasu, zdjęłam pokrywę aby skórka się zrumieniła. Po wyłączeniu piekarnika, zostawiłam brytfannę w środku jeszcze na kilkanaście minut aby mięso nabrało kruchości i soczystości.
Wytworzony podczas pieczenia sos, razem z rodzynkami i orzechami przetarłam blenderem, na koniec dodając łyżkę masła, co nadało mu aksamitnej konsystencji.