Dragon Age powraca w świetnym stylu za sprawą Inkwizycji. Fani serii, jak i gatuku powinni być zadowoleni.

Gry BioWare od zawsze wzbudzały we mnie wiele emocji, zazwyczaj pozytywnych, nie inaczej było i tym razem. Do Inkwizycji podchodziłem z lekkim dystansem. Pierwsza część Dragon Age zostanie w mojej pamięci, jako jedna z najlepszych gier tego gatunku, jak i jedna z moich ulubionych. Część druga natomiast została wykastrowana z wielu elementów, uproszczona i spłycona pod względem mechaniki, lokacji czy systemu walki. Nie oznacza to oczywiście, że była zła, niemniej jednak zawiodła spore grono fanów. Dragon Age: Inkwizycja, reklamowana była jako powrót do korzeni, z większym naciskiem na taktykę, łącząca najlepsze cechy obu części serii, wzbogacona o nowe elementy, rozbudowana gra RPG. Przyznam, że materiały promocyjne, którymi EA zalewało nas do momentu premiery, były na tyle obiecujące, że wzbudziły we mnie duży apetyt, na tą produkcje i pozwoliły wierzyć, że dorówna genialnemu „Początkowi”.

Historia której długo nie zapomnisz

Warstwa fabularna w nowym Dragon Age, choć sztampowa, stoi na naprawdę niezłym poziomie. Mamy do czynienia z kontynuacją wydarzeń, znanych z poprzednich odsłon. W Thedas panuje chaos, spowodowany konfliktem między walczącymi o wolność magami a templariuszami, do tego na niebie pojawiają się szczeliny, które uwalniają demony z pustki. Nasz cierpiący na amnezję bohater, zostaje wrzucony w sam środek wydarzeń. Na prawej dłoni posiada pulsujące magią znamię, które jest kluczem, do rozwiązania tajemnicy owych szczelin. Wkrótce stajemy na czele nowo powstałej Inkwizycji, zakonu mającego na celu przywrócenie porządku i pokoju na świecie.

Brzmi znajomo, nieprawdaż? Choć kolejny raz przyjdzie nam ratować świat przed złem, wszystko polane jest wyśmienitym sosem, stworzone ze smakiem i podane na złotym talerzu. Mamy tutaj dojrzałą fabułę, podejmującą problemy rasizmu, faszyzmu, homoseksualizmu, transseksualizmu i bóg jeden wie czego jeszcze. Sceny są dobrze wyreżyserowane, przynoszące na myśl dobre kino fantasy, z poważnymi dialogami, nutą dramatyzmu ale i szczyptą humoru, sprawnie łącząc typowe heroic fantasy (ratowanie świata, smoki) z dark fantasy (demony, brutalność, dojrzałe tematy). Widoczne są inspiracje filmem jak i literaturą, szczególnie Tolkienowską twórczością (która odcisnęła piętno i wyznaczyła standardy w całym gatunku RPG). Czujemy, że jesteśmy częścią czegoś wielkiego, epickiej przygody. Wiele wątków zaskakuje swoją głębią. Fani serii będą zadowoleni licznymi odniesieniami do poprzednich dzieł, ze świata Dragon Age, zarówno gier jak i filmu animowanego. Znajomość uniwersum, daje dużo więcej przyjemności, podczas obcowania z Inkwizycją, choć brak wiedzy, nie powinien wpłynąć negatywnie na rozgrywkę. W zależności od naszych wyborów, zobaczymy różne zakończenia gry, choć na główny wątek nie mamy w zasadzie wpływu.
Nie sposób nie wspomnieć, o wyśmienitej warstwie muzycznej, za którą odpowiedzialny jest Trevor Morris (Vikings, Rodzina Borgiów). Bogata ścieżka dźwiękowa, stworzona na potrzeby gry, idealnie wpasowuje się do tego, co widzimy aktualnie na ekranie. Dodaje dynamiki potyczkom, dramatyzmu w odpowiednich scenach, czy patosu ważnym wydarzeniom. Zmienia się w zależności od lokacji, zewsząd dochodzą do nas odgłosy przyrody i otoczenia, co zwiększa poczucie realizmu oraz autentyczności tego fantastycznego świata.

Dzięki programowi Dragon Age Keep, jesteście w stanie odtworzyć stan świata, który ukształtował się w zależności od waszych decyzji, podjętych w poprzednich częściach gry. Nowi gracze, odpowiadając na ważne dla fabuły pytania, mogą również ustalić, co działo się przed Inkwizycją. Nasze wcześniejsze poczynania, mają w mniejszym lub większym stopniu, swoje odzwierciedlenie podczas rozgrywki.

Od zera do Inkwizytora

Duży plus należy się ekipie BioWare za oddanie w nasze ręce zaawansowanego edytora postaci. Edytor, daje nam wiele możliwości, w zakresie custumizacji naszego protagonisty, co wydatnie wpływa na utożsamienie się z nim i przywiązanie do niego. Po wyborze rasy, których dostępne są cztery (człowiek, elf, krasnolud i qunari) oraz płci, pora na ustalenie klasy postaci. Możemy zdecydować się na maga, lub dwa rodzaje wojownika (miecz dwuręczny, tarcza i miecz) oraz łotrzyka (dwie bronie lub broń dystansowa). Każda klasa posiada unikalne umiejętności, aczkolwiek mag oraz łotrzyk mają nieco bardziej wszechstronny i ciekawy wachlarz zdolności, niżeli wojownik. Na pewnym etapie rozgrywki, odblokowujemy specjalizacje, których uczą nas trenerzy, jeśli wykonamy dla nich określone zadania.

Niestety, nie mamy możliwości dodawania punktów do statystyk, podnosimy je jedynie dzięki przedmiotom. Niektóre umiejętności dają nam również bonusy, do najważniejszych dla danej klasy atrybutów. Ubolewam nad brakiem magii stricte uzdrawiającej, są co prawda zaklęcia ochronne i wspierające, niestety leczyć możemy się jedynie dzięki miksturom, których mamy określoną ilość (odnawianą w obozach). Umiejętności mają dość niski czas odnowienia, przez co momentami walka przypomina bardziej slasher niż RPG. Na szczęście tryb taktyczny daje sporo możliwości do przemyślanych działań i kontrolowania wszystkich członków drużyny, co jest przydatne na wyższych poziomach trudności. Niestety nie pomagają w tym pewne problemy ze sterowaniem i obsługą trybu taktycznego, co w połączeniu z wariującą od czasu do czasu kamerą i wspomnianym, niskim czasem odnowienia umiejętności wprowadza chaos na polu bitwy.

Podczas rozgrywki, zmierzymy się z wieloma rodzajami przeciwników, jak dzikie zwierzęta, nieumarli, ludzie, mroczne pomioty, demony czy potężne smoki, z którymi stoczymy najdłuższe i najcięższe batalie (trudniejsze nawet od starć z bossami). Brak magii uzdrawiającej oraz ograniczone zasoby mikstur, wymuszają od nas uważne wydawanie rozkazów i ustawianie drużyny, by przetrwać wyczerpującą potyczkę. Reasumując, walka w Inkwizycji jest przyjemna (choć czasem nuży pewną schematycznością), nie najgorzej łączy akcję z taktycznym podejściem do tematu, ale jest daleka od typowego drużynowego cRPG, w którym skrupulatnie planujemy działania.
Własne Imperium

Jak na przywódcę przystało, mamy pełne ręce roboty w przyczynianiu się do potęgi Inkwizycji. Nie tylko samą wojaczką zdobywa się władzę, by zyskać uznanie ludu i poszerzać wpływy musimy się solidnie napracować. Na szczęście nie jesteśmy w tym sami, mamy do pomocy najlepszych doradców. Znana z części pierwszej Leliana jest odpowiedzialna za zwiad, templariusz Cullen opiekuje się oddziałami zbrojnymi, a urocza Josephine nie ma sobie równych w dyplomacji. Dostępne zadania, możemy zobaczyć na mapie, przy stole narad wojennych. W zależności od sposobu w jaki chcemy wykonać daną misję, możemy ją powierzyć jednemu z naszych doradców. Nie muszę chyba mówić, że pewne z nich lepiej będzie wykonać brutalną siłą, inne dyskretnie, jeszcze inne z wykorzystaniem siły perswazji, tak więc dobrze się zastanówcie, komu powierzycie określone zadanie. Dzięki nim, pozyskujemy przedmioty, znajomości, władzę i rozgłos.

Wykonywanie questów odblokowuje nowe miejsca na mapie, które po przeprowadzeniu rekonesansu możemy eksplorować wraz z drużyną. Tam kontynuujemy główny wątek fabularny, ale i zadania poboczne, powiększając nasze wpływy i koneksje, oraz pozyskując nowych członków Inkwizycji. Po pewnym czasie zdobywamy własną twierdzę, którą możemy ulepszać i rozbudowywać, oraz lepiej poznawać naszych towarzyszy. Jako głowa Inkwizycji, będziemy musieli także wcielić się w rolę sędziego, podejmować ważne decyzje, rozstrzygać spory i zadecydować o losie kilku istnień. Choć BioWare w swoich grach już dużo wcześniej zaimplementowało motyw bazy wypadowej, to nie pamiętam byśmy mieli możliwość działania na tak dużą skalę. Gra daje nam naprawdę poczuć, że stoimy na czele prężnie rozwijającej się organizacji, rosnącej w siłę, mogącej wpływać na losy całego kontynentu Thedas.
Towarzysze miecza i wybrankowie serca

Bohaterowie których poznamy w Inkwizycji, to jedni z najbardziej charakterystycznych postaci z jakimi miałem okazję obcować w drużynowych RPGach. Postacie są bardzo dobrze napisane, wyraziste, mają swój własny światopogląd i zdanie na niemal każdy temat, czy to religia, polityka, czy wojna. Są zróżnicowane również pod względem koloru skóry, rasy, płci oraz seksualności. Mamy dla przykładu templariuszkę Kassandrę, która jest z wierzchu niczym jej tarcza, silna, niedostępna i niezależna, a pod skorupą kryje się romantyczna i ciepła kobieta, pragnąca uczucia. Jest znany z poprzedniej części Varric, który zawsze służy dobrą radą jak i ciętą ripostą, tajemniczy elf Solas, czujący silne powiązanie z pustką, mający problemy egzystencjonalne pół duch, pół człowiek Cole, i kilku innych, o równie ciekawych portretach psychologicznych kompanów.

W zależności, od podejmowanych decyzji, oraz odpowiedzi na ich pytania, mogą w różnych stopniu nas popierać lub też nie zgadzać się z nami. W twierdzy możemy ich lepiej poznawać, a z czasem zaprzyjaźniać, romansować i rozkochiwać w sobie. Dialogi prowadzą niejednokrotnie do ciekawych oraz zabawnych scen, dzięki którym coraz bardziej przywiązujemy się do naszych towarzyszy, stajemy się jedną, wielką rodziną. Autentyczności, dodaje im również świetnie zrealizowany angielski dubbing oraz niezła mimika twarzy, dzięki czemu wydają się być osobami z krwi i kości. Podczas eksploracji bardzo często mówią coś ciekawego. a dialogi o dziwo rzadko się powtarzają.

Piękny i bogaty świat

W nowym Dragon Age mamy pseudo otwarty świat. Co prawda do lokacji udajemy się z pozycji mapy, niemniej jednak są one naprawdę rozległe i bardzo zróżnicowane. Elfickie i krasnoludzkie ruiny, krypty, jaskinie, tereny śnieżne, pustynie, bagna, pustka, rozległe lasy, skaliste wybrzeża, twierdze, miasta. Niemal na każdym kroku znajdziemy coś interesującego. Architektura jak i ukształtowanie terenu zostały zaprojektowane z polotem, wielkie brawa należą się level designerom, ponieważ stworzyli jedne z najładniejszych miejscówek, jakie dane nam było zobaczyć w grach. Na każdym kroku możemy podziwiać piękno tego świata, który tętni życiem. Podczas eksploracji natkniemy się na mnóstwo zadań pobocznych, które jeszcze bardziej zachęcają do zwiedzania. Pomagamy NPC, zamykamy szczeliny przez które przedostają się demony, zdobywamy punkty orientacyjne, miejsca wycinki, kamieniołomy i rozbijamy obozy, które wykorzystywane są do uzupełniania zapasów, oraz szybkiej podróży. Zwiedzanie ułatwiają także wierzchowce, do których szybko uzyskamy dostęp. Napotkamy mnóstwo odmian roślinności, minerałów oraz przedstawicieli fauny Thedas. Możemy rzecz jasna zbierać znalezione zasoby, jak i polować na dzikie zwierzęta, aby uzyskać cenne surowce.
Zrób to sam

Jeśli już mowa o surowcach, to jest ich całe mnóstwo, możemy wykorzystać je do tworzenia oraz ulepszania przedmiotów. W Inkwizycji bardzo rozbudowano ten element, dając nam duże możliwości w aspekcie craftingu. Poza ulepszaniem oręża czy pancerza, możemy również sami tworzyć nowe ich rodzaje dzięki zdobywanym schematom, nadając im nawet swoje nazwy. W zależności od użytych komponentów, uzyskamy odmienne bonusy. Surowce niezbędne są również do ulepszania mikstur, granatów oraz samej twierdzy. Samych elementów ekwipunku, znajdujemy na każdym kroku ogromną ilość, wypadają z pokonanych przeciwników, znajdujemy je w skrzyniach lub innych skrytkach, kupujemy czy otrzymujemy za wykonane zadania, dosłownie wylewają się z każdego kąta. Elementy odzienia jak i oręż, pod względem wizualnym są zróżnicowane, wykonane starannie, mogą robić wrażenie, szczególnie te legendarne.

Kropla goryczy

Jak niemal w każdej produkcji dzisiejszych czasów, nie obejdziemy się bez błędów natury technicznej. Gra ma tendencje do gubienia synchronizacji dźwięku, głównie po wczytaniu nowej lokacji, kilkukrotnie wyłączyła mi się też, informując o błędzie, oraz zawieszała się podczas dialogów. Spadki animacji nie dają się zbytnio we znaki, wszystko działa w miarę płynnie. Pod względem graficznym nie ustępuje zbyt wiele wersji na PC, (przy najwyższych ustawieniach) jednak musimy się zadowolić 30 klatkami na sekundę. Boli również trochę to, że mimo stosunkowo rozbudowanych dialogów, w których żadna odpowiedź nie jest jednoznaczna, większość z nich prowadzi do tego samego rozwiązania. Ponadto, jak już wspomniałem, tryb taktyczny pozostawia sporo do życzenia, a podczas walk panuje często prawdziwy chaos.
Czego chcieć więcej?

Dragon Age: Inkwizycja, mimo, iż pod wieloma względami jest grą opartą na znanych dobrze schematach i posiadającą pewne niedociągnięcia, ma w sobie wszystko czego możemy wymagać od dobrego tytułu z gatunku RPG. Świetnie przedstawiony główny wątek fabularny, dobrze zarysowane postacie niezależne, wielki, tętniący życiem świat, bogate uniwersum, przyjemny (choć trochę uproszczony) system walki, oraz oprawa audiowizualna na najwyższym poziomie. Twórcy stworzyli również tryb multiplayer, który jest miłą odskocznią, ale został dodany trochę na siłę. Każdy fan gatunku powinien zaznajomić się z tym tytułem, tym bardziej, jeśli podobały mu się poprzednie odsłony, bowiem dostarczy Wam wiele godzin skondensowanej rozgrywki i niezapomnianych wrażeń. Dla mnie jest to gra roku 2014.PLUSY:

+główny wątek fabularny
+towarzysze
+czas gry
+oprawa AV
MINUSY:

-niedopracowany tryb taktyczny
-bugi
-małe możliwości rozwijania postaci
OCENA: 9/10